(perspektywa Edwarda)
Szukałem jej już cały dzień, gdy wszyscy wrócili już do domu ja nadal przeczesywałem lasy. Gdy miałem już wracać usłyszałem cichy acz nie naturalny szmer. W niewielkiej szczelinie pod skałą leżała zwinięta postać. Dopiero po chwili spostrzegłem, że jest to Isabella.
-Bella?-spytałem miękko.
-Zostaw mnie-odpowiedziała szeptem.
Chciałem do niej podejść, ale przy każdym kolejnym kroku wampirzyca się cofała na dwa razy większą odległość. Zrezygnowany usiadłem przy wejściu do jaskini. Minęły cztery dni podczas których ani ja ani Isabella nie ruszyliśmy się nawet o milimetr. Coraz bardziej doskwierał mi głód, co dało się także rozpoznać u dziewczyny.
-Może pójdziesz na polowanie?-spytałem najdelikatniej jak potrafiłem.
W odpowiedzi Bella spojrzała na mnie z odrazą a w jej czarnych z głodu oczach widać było ból. Zrezygnowany wyczołgałem się z jaskini i pobiegłem na polowanie. Polowałem bardzo szybko, nie wybrzydzając w ofierze.
Musiałem szybko wrócić do ukochanej. Stop, wróć, nie do ukochanej tylko do Isabelli. Zatrzymałem się w połowie drogi, po czym zawróciłem.
Upolowałem jedną pumę i ze zwierzęciem na rękach pobiegłem do jaskini.
Ona leżała dalej w tym samym miejscu, w tej samej pozycji.
Na chwilę popatrzyła na mnie ciekawym wzrokiem, lecz gdy nasze oczy się spotkały Isabella odwróciła wzrok zdając sobie sprawę z błędu jaki popełniła.
Podszedłem bliżej wampirzycy wiedząc, że ta się cofnie. Nic takiego się jednak nie wydarzyło. Położyłem ciało pumy niedaleko wampirzycy i udałem się na moje stałe już miejsce. Pozostało mi tylko czekać...
(Oczami Isabelli)
Zaczynało męczyć mnie pragnienie. Dobra, bardzo męczyło mnie pragnienie. A zapach świeżej krwi nie pomagał. W prawdzie nie była to krew ludzka, ale krew to krew. Nawet nie zauważyłam jak Edward zniknął. Wytężyłam słuch. Był dobre 20 kilometrów od miejsca w którym się znajdowałam. Zwykle zdążyłabym uciec, ale jestem osłabiona. To z powodu braku krwi. Nie uda się.
Chyba, że... Nie nie mogę napić się krwi zwierzęcej, przecież to nie krew.
,,Krew to krew''. Będę miała większe szanse na ucieczkę a potem będę miała tyle krwi ile tylko będę chciała.
Bezszelestnie zbliżyłam się do pumy i zatopiłam zęby w jej szyi. Ulga nastąpiła momentalnie. Przyznam szczerze ta krew smakowała wyśmienicie. Smakiem mogła się równać z niejedną krwią ludzką. Gdy w ciele nie zostało ani kropla krwi wyszłam z jaskini i zaczęłam uciekać...
(oczami Edwarda)
Hmmm ale ona przewidywalna.
Wszystko poszło zgodnie z planem, werbena ją zatrzyma*......
*************************************************************
Jeśli ktoś oglądał VD to wie co to werbena.
Werbena jest to roślina o leczniczych i ochronnych właściwościach. Wykorzystywana jest jako zioło chroniące przed wampirzymi zauroczeniami oraz do osłabiania wampirów. W moim opowiadaniu wampiry mają skórę twardą jak marmur więc nie można jej wstrzyknąć. Dlatego by werbena osłabiła wampira trzeba podać ją razem z krwią.
P.S. Werbena jest prawie bez wonna, więc nie łatwo ją rozpoznać.
Rozdział bardzo, bardzo fajny !!:D ! :)
OdpowiedzUsuńChcę więcej po prostu. Pisz szybciutko, bo już nie mogę się doczekać nowego rozdziału .
Pozdrawiam gorąco :**Niech wena będzie z TOBĄ!
Witam :) Notka świetna! Ze zniecierpliwieniem czekam na następną. W wolnej chwili wpadnij: http://friends-love-forever-and-ever.blogspot.com/ jest nn
OdpowiedzUsuńInka