Co się stało?
Przecież wampir nie może stracić przytomności. Chyba że, dar.. tak to musi być dar tylko dlaczego?
Po co ktoś miałby nam przeszkadzać w polowaniu?
Milion pytań, zero odpowiedzi.
Trzeba poczekać aż ten ktoś nas wypuści z pod działania daru. Bo chyba nie będzie trzymał nas tak wieczność? Dosłownie wieczność.
-Kiedy się obudzi?-usłyszałam jak przez mgłę.
-Zaraz. Bądźcie gotowi bo to nowo narodzona-znów ktoś się odezwał. Zaraz nowonarodzona? Przecież nie jestem młodym wampirem ja nawet nie jestem do końca wampirem ale to omińmy.
Zamrugałam. Wreszcie dar opuścił moje ciało bo umysł miałam chroniony tarczą.
Powoli otworzyłam oczy. Odruchowo chciałam odgarnąć kosmyk kasztanowych włosów z twarzy lecz nie mogłam. Moje ręce były przypięte skurzanymi paskami do szpitalnego łóżka na którym leżałam. Na około mnie stało czterech mężczyzn i kobieta. A raczej mężczyzna, kobieta i trzej nastolatkowie, którzy wiekiem fizycznym przypominali mnie.
-Możecie mnie wypuścić?-spytałam siląc się na uprzejmy ton głosu.
-Spokojnie, wiem że nic nie rozumiesz. Daj nam wytłumaczyć.-rzekł najstarszy wampir zapewne głowa klanu.
-Co wytłumaczyć? Że jesteśmy wampirami a wy przeszkadzacie Mi w polowaniu?-spytałam podnosząc głos.
-Ale z skąd ty?-zaczął się jąkać najstarszy wampir.
-Kochany jestem wampirem od 1800 roku i znam świat jak własną kieszeń-powiedziałam rozbawiona.
-Ale jak?-spytał blond włosy wampir cały w bliznach po wampirzych ugryzieniach-przecież zachowujesz się jak nowonarodzona.
-Czary kochany, czary-powiedziałam dźwięcznie.-A teraz łaskawie wypuście mnie i moje towarzyszki-powiedziałam tracąc cierpliwość.
-Nic z tego-powiedział miedzianowłosy.
-Zobaczymy-szepnęłam mocno zdenerwowana i skupiłam wzrok na moich kajdanach które po chwili zajeły się ogniem wypuszczając moje dłonie z niewoli. Nieznany klan przyglądał mi się w osłupieniu.
-Addio-szepnęłam po czym wyskoczyłam przez okno. Gdy dotarłam na ziemię puściłam się biegiem w stronę lasu, wiedząc że ktoś będzie mine gonił.
Wybór padł na miedzianowłosego sprawcę tych wszystkich wydarzeń. Przecież mógł zapomnieć o mnie i o moich siostrach. Mógł, ale tego nie zrobił. Przeklęta Ameryka, dlaczego akurat tu? Dlaczego akurat teraz? Czy świat mnie aż tak nienawidzi? Po przeskoczeniu rzeczki, kroki za mną ustały. Zdziwiona odwróciłam się i zobaczyłam młodego wampira stojącego po przeciwnej stronie potoku. Już mnie nie gonił tylko patrzył z bólem w oczach jak oddalam się coraz bardziej. Zdziwił mnie ten widok, ale nie mogłam się długo zastanowić bo na coś wleciałam, na coś bardzo śmierdzącego a za razem miękkiego....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz